Spod Sagrada Familia na górę Montserrat

„Panie Jezu: co uczyniłem dla Ciebie? Co czynię dla Ciebie? Co chcesz, abym dla Ciebie uczynił?”

                                                                        (św. Ignacy Loyola)

Miasto pełne uroku

Hiszpania już w czasach średniowiecza była kolebką przelgrzymowania ludów Europy. Dziś hiszpańskie sanktuaria wymieniane są jako te, które warto zobaczyć, zaraz obok Rzymu, Lourdes czy Fatimy. Pielgrzymi i turyści praktycznie zewsząd przyjeżdżają do Hiszpanii. Wszystkich przyciąga różnorodność i bogactwo przyrody i krajobrazów, obecność imponujących zabytków i tradycji kultywowanej z pokolenia na pokolenie. Hiszpania jednak nie jest państwem jednorodnym. W jej skład wchodzą bowiem regiony autonomiczne, które posiadają swoje odrębne rządy lokalne, język, hymn, a nawet flagę. Jednym z tych regionów jest Katalonia, którą turyści i pielgrzymi z całego świata tłumnie nawiedzają, w tym również wielu Polaków. Nasi rodacy chętnie przyjeżdżają w to miejsce będąc pod wielkim wpływem walorów turystycznych tego regionu i piękna przyrody, jaką może się on  poszczycić. Obecność lazurowego morza i śródziemnomorskiej roślinności powoduje, że Polacy często wybierają słynne wybrzeże Costa Brava za ulubione miejsce swojego wypoczynku. Stolicą Katalonii jest Barcelona – miasto jakby z bajki, o niepowtarzalnym uroku. Potocznie o Barcelonie mówi się, że jest miastem Gaudiego. Tego genialnego architekta, twórcy pałaców, domów mieszkalnych, parków i kościołów, cechowała głęboka pobożność. Od 1992 roku trwa jego proces beatyfikacyjny. Hiszpański gotyk, o którym przypomniał światu Gaudi w XIX wieku, jakby przelewa się na zewnątrz. Łączy on chrześcijański umiar i harmonię z uwielbieniem ozdób i sztukaterii. Pewnego letniego dnia 1926 roku w Barcelonie tramwaj potrącił ubogo ubranego starszego człowieka. Rannego przewieziono do hospicjum dla ubogich, gdzie po kilku dniach zmarł. Gaudi odszedł niedaleko miejsca, gdzie wznosił swoje monumentalne dzieło – kościół Świętej Rodziny (Sagrada Familia), przy którym pracował przez 43 lata. W ciągu ostatnich dziesięciu lat swego życia, Gaudi poświęcił się wyłącznie tej świątyni, modlitwie i służbie ubogim. Ciało genialnego architekta spoczęło w krypcie kościoła Sagrada Familia. Tym samym spełniono jego życzenie, co do miejsca pochówku.

Świątynia jedyna w swoim rodzaju

W ferie zimowe, kiedy temperatura w Polsce spadła do – 30 stopni, w Barcelonie pięknie świeciło słońce, a warunku meteorologiczne pozwalały twierdzić, że jest już wiosna. Stolica Katalonii przywitała nas iście wiosenną aurą. Od momentu, kiedy mogłem osobiście poczuć atmosferę tego miasta, które nigdy wcześniej nie widziałem, słowo „Barcelona” potrafi przyprawić mnie o zawrót głowy. Świątynia Sagrada Familia, którą papież Benedykt konsekrował przed dwoma laty, nadając jej tytuł bazyliki mniejszej, stała się, obok gotyckiej części miasta, gdzie znajduje się katedra św. Eulalii, głównej patronki tego miejsca, która poniosła śmierć męczeńską za w wieku 13 lat za odmowę wydania wyznawców Chrystusa, jednym z głównych celów mojego przyjazdu do Barcelony. Widok monumentalnej świątyni, która była tak różna od tych, które dotychczas widziałem, wzbudził zachwyt w sercu; zachwyt, który odnosił się zarówno do geniuszu Gaudiego, jak również do osoby samego Boga, który obdarzył skromnego architekta tak niebywałym talentem. Piękno, które wyszło spod dłuta doskonałego artysty, uzewnętrznia piękno samego Boga, który jakby użyczał artyście Swojej twórczej mocy. Każdy artysta, który żyje przesłaniem płynącym z Ewangelii, a Antonio Gaudi właśnie tak żył, tworzy dzieła i oddaje w nich piękno pochodzące od Stwórcy. Nikt tak jak on nie potrafił mieszać stylów i łączyć starego z nowym. Inspirował się gotykiem i przyrodą. Czerpał natchnienie do tworzenia patrząc na morze, fale, świat podwodny, skały, kwiaty, drzewa, pnącza…

Bazylika, będąca swoistą Biblią z kamienia, ma 90 metrów szerokości, 120 metrów długości i zajmuje plac o powierzchni 4,5 tyś. metrów kwadratowych. W swoim wnętrzu może pomieścić 14 tyś wiernych. Ostateczny projekt przewiduje 18 strzelistych wież. Począwszy od podziwiania Fasady Narodzenia, bogatej w ornamenty i nawiązującej do radości płynącej z przyjścia na świat Zbawiciela, poprzez Fasadę Męki Pańskiej, której cztery wieże ukończono w 1976 roku, zachwyt nad dziełem Gaudiego potęgował się z minuty na minutę. Wnętrze świątyni jest oszałamiająco piękne. Sufit przywołuje na myśl plastry pszczelego miodu a filary i nawy zdają się przypominać drzewa. W głównej części bazyliki, tuż nad ołtarzem w prezbiterium, zamieszono krzyż, nad którym znajduje się baldachim do złudzenia przypominający przysłowiowy dmuchawiec, który zbiera się w dzieciństwie i rozdmuchuje. I aż trudno było uwierzyć, że ten genialny architekt postrzegany był za samotnika. Mimo tego zawsze pozostawał uprzejmy i wierny swoim przyjaźniom. Należał do III Zakonu św. Franciszka. Jego pasją były piesze wędrówki, dzięki którym miał bezpośredni kontakt z naturą.

„Ognisko milionów serc”

Z Placu Hiszpańskiego (Plaza de España), znanego z obecności kolorowych fontann tryskających wodą w rytm muzyki, we wczesne, sobotnie popołudnie, pojechaliśmy pociągiem, a później specjalną kolejką (Cremallera) na wzgórze Montserrat – do miejsca, które papież Pius XII określił mianem „ogniska milionów serc”. To narodowe sanktuarium maryjne Katalonii, położone wśród wapiennego masywu górskiego na wysokości blisko tysiąca metrów n.p.m., przyciąga każdego roku kilka milionów pielgrzymów. Różnice wysokości i temperatur spowodowały, że teren sanktuarium był pokryty śniegiem, spod którego wychodziły kolorowe bratki. Wielu mieszkańców Katalonii wędruje na szczyt pieszo, podążając ścieżkami wijącymi się nad urwiskami. Wyrzeźbiony przez wiatr i deszcz tutejszy krajobraz z grzebieniastymi skałami, urwiskami i przepaściami, w pełni odpowiada swojej nazwie – Montserrat: przepiłowana góra. Masyw znajduje się 60 km na północny zachód od Barcelony, w samym centrum regionu.

W barokowej bazylice ojców benedyktynów, w której było zaledwie około dziesięć osób, nad głównym ołtarzem, w niszy wyłożonej srebrem i szlachetnymi kamieniami, znajduje romańska rzeźba Madonny z Dzieciątkiem z końca XII wieku. Kaplica cudownego wizerunku przypomina nieco prawosławny ikonostas. Mozaikowe ściany, ciężkie lampy oliwne, bogaty wystrój sprawiają, iż atmosfera tego miejsca jest niepowtarzalna. Każdy może wejść do niszy, gdzie znajduje się cudowna figura. Zbudowano ją w formie kapliczki nad ołtarzem, do której prowadzą schody. Rzeźba ukazuje Maryję jako Matkę Bożą w majestacie – „Stolicę Mądrości”, będącą Królową, Matką i Dziewicą. W prawej ręce Madonna trzyma kulę ziemską symbolizującą wszechświat, którą pielgrzymi, kierując się miłością do Maryi, całują. Lewą zaś ręką Matka Boża przedstawia Jezusa jako „błogosławiony owoc Swojego żywota”. Twarz i włosy, pełne radości w swoim układzie, nadają małemu Jezusowi jeszcze bardziej dziecięcej urody. Dzieciątko prawą rączką błogosławi przybywających pielgrzymów, a w lewej trzyma szyszkę – oznakę życia i płodności. Madonna siedzi na tronie o czterech kolumnach, między którymi jawi się namalowane miasto – symbol Nowego Jeruzalem. Spoglądając na wprost i zwracając się w prawą stronę, można dostrzec łagodne, lekko uśmiechnięte oblicze Maryi, której zarówno twarz, jak i szyja, zostały pomalowane nierównomiernie czarną, spod której prześwituje brązowe drewno topoli. Szaty z tuniką, ozdabiające wizerunek Madonny i opadające aż do Jej stóp, są utrzymane w stylu romańskim. Czarnulka (Moreneta), bo tak potocznie nazywa się łaskami słynącą rzeźbę, ma twarz skupioną, życzliwą i wyrozumiałą. Tchnie od niej spokojem. Przebywanie w obecności cudownej figury jest czasem modlitwy, zadumy i kontemplacji Pięknej Pani…

W marcu 1522 roku, po przywdzianiu szaty pielgrzyma, spędził tu noc na czuwaniu przed wizerunkiem Matki Bożej rycerz wicekróla Nawarry – Ignacy Loyola, który jako wotum pozostawił w tym miejscu swój miecz i sztylet. Odtąd postanowił służyć tylko Chrystusowi. Niedługo potem założył Towarzystwo Chrystusowe. Dziś kult Madonny z Monserrat zatacza coraz to szersze kręgi. Właściwie w każdym z barcelońskich kościołów obecna jest kopia cudownego wizerunku z Montserrat. W krajach Europy i Ameryki Łacińskiej powstały liczne kościoły pod Jej wezwaniem.

Wybrała górę…

Góra w ujęciu biblijnym była miejscem szczególnym. Tutaj dochodziło do spotkania Boga z człowiekiem. Na wzgórzu dokonało się również największe wydarzenie w dziejach świata – zbawienie rodzaju ludzkiego. Sanktuarium na górze Montserrat odzwierciedla widzialne piękno niewidzialnego Boga. Nie jest to już piękno uczynione ludzką ręką, jak w przypadku Sagrada Familia, lecz jest ono dziełem samego Boga, który uzewnętrznia swoją obecność w pięknie krajobrazu i w darze Matki, obecnej w cudownym wizerunku. Do dnia dzisiejszego tak naprawdę nie wiadomo, w jaki sposób romańska figura znalazła się w Katalonii. Według jednej z legend miała ona być dziełem św. Łukasza Ewangelisty. Inna stara przypowieść mówi, że pewnej pogodnej nocy pasterze pilnujący owiec w Pirenejach zobaczyli na horyzoncie niezwykłe światło. Wkrótce usłyszeli też cudowny śpiew dolatujący od strony światła. Zdziwieni, postanowili się poradzić proboszcza pobliskiej parafii. Zerwany z łóżka w środku nocy kapłan był nie mniej zdumiony od pasterzy. Po krótkim namyśle, o niezwykłym wydarzeniu postanowiono donieść biskupowi z pobliskiego miasta Mansera, Na czele wciąż rosnącej gromady wiernych biskup udał się w góry, by odszukać miejsce, z którego rozchodziło się tajemnicze światło i śpiew. Długo trwała wspinaczka na strome szczyty. Kiedy już wreszcie dotarli na miejsce, zobaczyli przed sobą grotę, w której znajdowała się niezwykła figura siedzącej na tronie Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus na kolanach. Bił od niej taki majestat, że wszyscy upadli na kolana. Biskup postanowił wtedy sprowadzić cudowną figurę do miasta. Niestety, procesja nie uszła daleko, gdyż po przejściu zaledwie kilku metrów, niosący figurę mężczyźni nie byli w stanie się ruszyć z miejsca. Ten nowy cud objawił wszystkim wyraźnie wolę Matki Bożej, która pragnęła odbierać cześć na górze.

 

Modlitwa podczas ofiarowania lampki przed cudowną figurą

Ta lampka ma wyrażać moją wiarę i to wszystko, czym jestem. Niech ten maleńki płomyk odda pod opiekę Dziewicy Maryi moje życie, moje modlitwy, tych, których kocham, to, co mnie nurtuje, moje radości i smutki i przede wszystkim moją wdzięczność za wszystko to, co od Ciebie, Panie, otrzymałem za wstawiennictwem Matki Boskiej z Montserrat.

Amen.